8 października 2018

W ostatnich dniach troszkę posypało się szamusiowe zdrówko. Przestraszeni, że to trzustka ponownie daje o sobie znać, z prędkością światła pognaliśmy do weta. Tym razem brzusio działa jak należy, a winowajcą okazało się znane nam od dawna zwyrodnienie w kręgosłupie. Zmiana pogody, przeciążenie, zły ruch – przyczyn mogło być wiele. Ważne, że sytuacja w miarę opanowana i dalsze postępowanie raczej klarowne. Tak czy inaczej następnych kilkanaście dni stoi pod znakiem krótkich spacerów fizjologicznych i bardzo ograniczonego ruchu. Po kilku dniach ból powoli znika, a więc i pies znacznie się ożywia. Widzę mój ukochany błysk w oku mówiący „robimy coś?’. Ruch odpada zatem jak spacyfikować i wymęczyć rozrywkowego emeryta?